Smaller Default Larger

Refleksja w 100. lecie Niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej

 

Niemalże sto lat minęło od 11 listopada 1918 r., kiedy po 123 latach spętania kajdanami zaborów, Rzeczypospolita jak feniks z popiołu powstała się do samodzielnego bytu polityczno-duchowego. Przez krew i z krwi odrodzenie to dokonało się. W wyniku sprzyjających okoliczności jak również tytanicznej pracy naszych przodków, przez przelaną krew, wylane łzy, pot i znój wytyczane były zręby niepodległości.

Z pierwszymi dniami listopada 1918 r. słyszeć było można pierwsze uderzenia serca nowego organizmu państwowego, będącego odzwierciedleniem woli samoistnienia i samostanowienia najbardziej walecznego narodu na świecie. Narodu wśród wszystkich świata narodów, doświadczonego przez nigdzie indziej niespotykane ból i cierpienie. Ta nacja to my Polacy. Polacy w każdej z najmniejszych jednostek. Rok 1918 był końcem pewnego etapu, który na potrzeby następujących rozmyślań nazwać można by było lekcją. Przyszło nam, bowiem do dna przechylić czarę goryczy i odpowiedzieć za wszystkie niesprawiedliwości, które w toku naszego historycznego bytu zaistniały. Powstaje pytanie, czy lekcję tę odrobiliśmy? Czy wyciągnęliśmy życiodajne dla nas wnioski?

Twórcy odrodzonego państwa polskiego, zdali sobie sprawę przede wszystkim z paru niezwykle istotnych faktów.

Po pierwsze: dziejową misją Rzeczypospolitej Polskiej jest być silną, należy to tłumaczyć naszą sytuacją geopolityczną, a przez siłę rozumieć należy wysoce zaawansowany system organizacji ustroju państwowego, będący podstawą do bycia niezależnym podmiotem na arenie międzynarodowej.

Po drugie: duchem żyć, metafizyka narodu polskiego jest jedna i niepowtarzalna, nie jest misją Polski chłonąć myśl obcą, misją Polski tworzyć jest od siebie, by metaforycznie ujmując zaistniała „jedna owczarnia i jeden pasterz”, zdawali sobie doskonale sprawę z tego jak wielki w Polsce tkwi potencjał, i jak wielki zewnętrzny wysiłek włożony był w to, by potencjał ten stłumić.

Po trzecie: Własność jest gwarantem wolności, ten, kto odda własność w ręce obce, staje się niewolnikiem? 

Po czwarte: ponad każdy podział stawiać należy jedność narodową, a każdą agresję zwróconą ku sobie należy wyeliminować ekonomicznie, angażując ją w rozwój.

Po upadku drugiej Rzeczypospolitej przyszedł czas apokalipsy. Z wynaturzoną pasją wyżynane było to wszystko, co miało jakikolwiek związek z polskim duchem patriotyzmu, polską tożsamością narodową, czy też wolną myślą i wiarą. Zbrodnicza nowa inżynieria społeczna poczęła mordować świadomość, kłamstwo nazywając prawdą, zniewolenie wolnością, a najgorsze męty społeczne okrzykując elitą. Mądrość została zdeptana a każdy zdający sobie sprawę z tego, co się stało, żyć musiał w ukryciu, bólu świadomości upadku praworządności i człowieczeństwa. Taka była cena pragnienia wolności.

Nadszedł w końcu czas zwycięstwa, zwycięstwa, którego iskra jak wiele wydarzeń naszej historii rozniecona została w sercu starej Europy, kiedy powstał naród, o którym niegdyś mówiono, że ma duszę hardą, rogatą i dumną. Dzięki naszej jedności pokazaliśmy wszystkim, że do końca należy wierzyć w prawdę, w odwieczne idee wolności i równości. Nasi wielcy rodacy byli głosem wszystkich uciśnionych, głoszącym dobrą nowinę, niosącym sprawiedliwość i pokój.

Triumf ten miał jednak inny wymiar i w myśl powiedzenia wpadliśmy z deszczu pod rynnę. Polacy nie zdawali sobie sprawy, że w 1943 r. Europa została podzielona pod wpływy USA i ZSRR co diametralnie zmieniło status wolnego Polaka. Gehenna ta trwała aż do 1989 r., czyli do upadku Polski Rzeczypospolitej Ludowej (PRL) systemu postkomunistycznego pod bezwzględnym wpływem radzieckiego komunizmu.

Jest i dzień dzisiejszy. Po bez mała  30. latach samostanowienia stajemy przed lustrem z pytaniem, dokąd dotarliśmy? Podchodzimy do okna, spoglądając przez nie analizujemy nasze teraźniejsze realia. Mężowie przełomu lat 80. tych 90. tych, którzy przyczynili się do odzyskania wolności, zdają się już nie pamiętać minionych dni upokorzenia, spotwarzając się nawzajem, prześcigając we wzajemnym poniżaniu, obrzucając się winą za zbrodnie na moralności dokonane przez agresorów z zewnątrz.  Nasze dzieci stały się produktami zaprojektowanymi przez niemające pojęcia o istocie polaków europejskie tęgie głowy, które w swych planach, obsadziły nas, jako europejską masę produkcyjną, masę której nie po drodze jest być świadomą, mieć wolny umysł i tworzyć samodzielnie własną rzeczywistość.  Zamiast jednoczyć się ku sile, rozczłonkowujemy się na coraz mniejsze frakcje, coraz szerzej otwierając obcym wrota do naszych domostw. Można zaryzykować stwierdzenie, że coraz głębiej pogrążamy się w zbiorowym obłędzie.

Światło w tunelu jednak jest, bo o ile zjawiska zbiorowe podlegają w głównej mierze kontroli czy agresji z zewnątrz, tak rzecz ma się inaczej, jeśli chodzi o jednostki. Tych, zwłaszcza wybitnych, ziemi polskiej nie brakowało, żyli i żyją i wśród nas, egzystują, myślą, czują, niejednokrotnie osamotnieni w swych romantycznych wizjach Wielkiej Polski. Do jednych z takich postaci należał, Pierwszy Marszałek Polski Józef Klemens Piłsudski. Zwykł mawiać, że „Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości”. Wokół tej myśli skupić się i gromadzić dzisiaj trzeba, aby z jasno sprecyzowanym fundamentem wartości stworzyć obszar, dla wszystkich tych, którzy ponad wszystko stawiają sobie niepodległego i narodowego polskiego ducha.  Dla tych, w których sercach płonie żywy ogień wiary. Ale wiary nie abstrakcyjnej, lecz wiary w nas samych, w nasze możliwości, w nasz potencjał.

Polska to miejsce dla tych wszystkich, którzy nie chcą brać udziału w politycznych awanturach i szczekankach, tych, którzy ponad wszelki podział, wbrew wszystkiemu i wszystkim stawiają narodową jedność, chęć niesienia supernowoczesnego patriotycznego posłania i kształtowania odrębnej polskiej rzeczywistości opartej na silnej więzi z naszą heroiczną historią, na szacunku, oddaniu wspólnej sprawie i braterskiej pomocy.  Tu robotnik stoi koło właściciela fabryki, nauczyciel koło żołnierza, student koło senatora, starzec koło młodzieńca. Naszą wspólną substancją jest Polska, ona likwiduje jakikolwiek podział. Wspólnie bądźmy Jej twórcami, na bylejakość obecnych dni odpowiadajmy kreatywnością drzemiącą w naszych twórczych umysłach.

To recepta na teraźniejszość. W myśl hasła „Wiatr znad morza wieje przez cały kraj” wskrzeszamy nową, jakość istnienia.

 

c775165a9bc4209f7c8f22e87a83b704.png
0163347
Dzisiaj
Wczoraj
Tydzień
Zeszły tydzień
Miesiąc
Zeszły miesiąc
Od początku
209
525
1738
159668
1552
7886
163347

Your IP: 44.192.95.161
04-10-2024 23:22

Odwiedza nas 11 gości oraz 0 użytkowników.